7.04.2015

#prolog

I just don't care if it's real that won't change how it feels

Co to był za rok! Klara spojrzała z żalem na przepełniony karton, odnajdując wzrokiem notatki z pierwszego roku i długopisy, które wygrała w jakimś durnym, uniwersyteckim konkursie. Jej trzyletni pobyt w Toruniu dobiegł końca i była to najdziwniejsza myśl w całym jej dwudziestotrzyletnim życiu. Nie miała pojęcia, czy jeszcze tu wróci, czy kiedykolwiek zdoła przekroczyć ponownie próg mieszkania na Bema albo czy wyskoczy na szybkie zakupy do Paluszka. Kiedy spędzała rok w Anglii, myślała, że nie będzie miała większego problemu, by pożegnać się z toruńskim rozgardiaszem. Jednak, kiedy urlop dziekański dobiegł końca a ucieczka przed rodzinnym problemem wydała się nieco ją już męczyć, pokornie wróciła do miasta i wpadła jak śliwka w kompot! Choć najpierw upadła a potem utonęła niczym ta biedna śliwka. Zanim jednak dotarła do tego dramatycznego punktu, musiała obgryźć paznokcie, stracić kilka włosów i ostatecznie nabawić się nerwicy. Jednak, pomimo wszystko, nadal uważała, że było warto. Być może był to krótki epizod w jej życiu, ale nauczył ją więcej niż tysiąc innych. Lubiła wracać do ich pierwszego spotkania, które wprawdzie przyniosło wiele wstydu, ale w konsekwencji było dobrą nauczką na przyszłość. Jednym słowem mówiąc (albo kilkoma) poznała mężczyznę i cóż... skomplikowało się.
Wsadziła pudło do samochodu ojca, wracając ponownie do mieszkania, w którym nadal stała walizka i dwa kartony z książkami. Marszał westchnęła cicho i usiadła między nimi. Alma z Mikołajem prawdopodobnie opalali się teraz na hiszpańskiej plaży, zapewne ubolewając nad jej decyzją. Nieodwołalną, niepodważalną decyzję o studiach na deszczowej wyspie. Jednak to w Anglii, a nie w Polsce miała perspektywy na lepszą przyszłość. Ukończywszy tam ostatni etap nauki, swobodnie mogła podjąć pracę na stanowisku chemika w jakiejkolwiek fabryce. Nie trzymało ją tu więc nic; nic co mogłaby uznać za bardziej istotne. Rodzice rozwiedli się cztery lata temu i z powodzeniem budowali nowe rodziny. Jej młodsza siostra spędzała beztrosko czas w warszawskim mieszkaniu swojego chłopaka, a Alma planowała ślub z Miko, czy istniało więc dla niej miejsce pośród tego porządku? Zresztą, Wielka Brytania była oddalona ledwie o dwie godziny lotu, czyli mniej więcej tyle, ile zajmuje podróż z Torunia do Gdańska, ostatecznie więc odległość ta nie była żadnym argumentem. Był jednak jeszcze ktoś, kto wcale nie podzielał jej entuzjazmu, choć szanował każdą decyzję, którą podejmowała.
  Marcel. Jedno imię i setka wspomnień. Radość, smutek, wstyd i ciepło, którego nie była w stanie opisać słowami. Spędzili razem cudowny czas. Na Starówce, która już na zawsze miała być jej toruńską wersją potterowskiej Pokątnej albo Bulwarze Filadelfijskim, gdzie przyglądali się szarawej, brudnej Wiśle. Każde z uczuć zlewało się w jedną całość, wzbudzając w niej ostatecznie wyrzuty sumienia. Podjęła decyzję. Razem ją podjęli, a więc nie waż się jej teraz zmieniać - mruknęła rozdrażniona, biorąc w dłonie dwa kartony. Po chwili w korytarzu zjawił się ojciec, popędzając ją i zabierając ostatnią walizkę.
  Zanim jednak dotarła do tego miejsca i zanim na dobre spakowała swoje rzeczy, miał miejsce rok, który to kompletnie zmienił otaczający ją świat. Tak kompletnie, kompletnie i całkowicie, jakby to ujęła Klara w przypływie entuzjazmu. Zanim okleiła ostatni karton i wyrzuciła niepotrzebne gazety, w jej życiu pojawił się mężczyzna, który nauczył ją cierpliwości i co najważniejsze - pokory. Czyli czegoś, co zostało jej poskąpione w procesie dorastania, bowiem Klara Marszał była typem niepokornym odkąd tylko nauczyła się składać litery w słowa. W jej życiu stał się Marcel - powtarzała Almie, gdy dopadały ją wątpliwości. Ich znajomość zaczęła się... nietypowo czyli tak jak zaczynają się historie wszystkich wielkich romansów. Jednak nie było to ani dawno dawno temu ani tym bardziej za siedmioma górami i lasami. Tylko w Toruniu. Na urodzinach Zośki. W szalenie ciepłą, wrześniową noc w mieszkaniu na Broniewskiego. A uściślając, na jego balkonie. Ich historia zaczyna się więc w szekspirowski sposób, choć ostatecznie niewiele ma wspólnego z dramatem.

15 komentarzy:

  1. Och, ja również wpadłam jak śliwka w kompot, bo kupiłaś mnie tym prologiem :) Nie wiem jeszcze, czy polubiłam Klarę, bo nie za wiele o niej wiemy, ale ciekawi mnie szczególnie ten ostatni rok jej życia i tajemniczy Marcel. I to, jak ułoży jej się w UK. Lubię dobrze napisane prologi. Plus to odwołanie do Romea i Julii, może tylko zapożyczony balkon, ale to moje klimaty :) Brak weny przekłada się również na jakość komentarzy, ale musiałam zostawić po sobie jakiś ślad.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do UK to nie wiem, czy jest na co liczyć. opowiadanie skupia się jedynie na tym ostatnim roku jej studiów w Toruniu :)
      Ale może jak się rozkręcę to powstanie 2 część? XD
      Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  2. Marcel. Urocze imię. Coś czuję, że szykują się jakieś większe retrospekcje. Chętnie zagłębię się w początki historii M. i K.
    Prolog, jak to prolog, niewiele nam mówi o samych bohaterach, ale o to właśnie chyba chodzi. Jest tajemniczo i to mi się podoba. Mam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się nadrobić zaległości na "withnobodytolove". Tyle dobrego, że chociaż tutaj będę na bieżąco.
    Pozdrawiam,
    Ulotna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prolog to jednoczesnie i epilog historii, więc całe opowiadanie jest retrospekcją :)
      również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Czyli dobrze przewidziałam, że prolog jest również epilogiem i cofniemy się w czasie, żeby lepiej poznać Klarę i Marcela. I dowiedzieć się, dlaczego się rozstali, a Klara teraz wyjeżdża. Chyba lubisz takie klimaty, prawda? Wyjazd, całkowita zmiana otoczenia i zaczynanie od nowa. Odnoszę wrażenie, że prolog nieco z tych lżejszych gatunkowo, ale nie wiem, czy cała historia taka będzie. Withnobodytolove od razu zaczynało się tak... intensywnie, dało się czuć, że to nie będzie lekka i łatwa lektura, a tutaj... Nie wiem, ostatnio chyba wszystko źle interpretuję więc nie chcę wyrywać się przed szereg, bo to może tylko przez fakt, że na tym etapie Klara jest już z tym wszystkim pogodzona i dlatego prolog wywołał takie odczucia. Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam.
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak mało mnie było ostatnimi czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba nie do końca jest ucieczka, bo decyzję podjęła przed poznaniem Marcela, ale o tym będzie więcej w kolejnych rozdziałach :)
      a co do samych klimatów, to też to zauważyłam, ale to chyba ma podłoże czysto osobiste i trudno mi to wyplenić z glowy :D
      właściwie chciałabym, żeby to opowiadanie było lekke i bliższe zwykłemu życiu, więc pewnie Twoje odczucia są trafne.
      Nic się nie stało! Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Coś czuję, że przez to opowiadanie nabiorę ochoty, żeby ponownie stawić się w Toruniu. Zresztą miałam takie plany na wiosnę. Hmm... w sumie moje plany rzadko wypalają, więc chyba będę musiała przyjechać na spontanie :D Tęsknię za piernikowym piwem, a jak na złość ostatnio nie mogę go znaleźć w żadnym sklepie ;(
    Nie będę się specjalnie rozpisywać na temat prologu, ja nie lubię prologów, nie lubię ich pisać, czytanie takich typowych też mnie zwykle nie bawi, bo autorzy chcą zwykle wprowadzić tę nutę tajemniczości. Sorki :P Ale przeczytałam i jestem. I wiesz, że bardzo się cieszę :D Pewnie już jesteś zmęczona takimi komentarzami, ale skoro już na początku dajesz do zrozumienia, że romans nie skończy się szczęśliwie (poczytałam sobie komentarze :P), to będę znowu cierpieć z Twoimi bohaterami. Zresztą jak tu nie przeżywać, skoro Marcel zawiera się w Marcelinie? :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaskoczę cię mówiąc, że zakończenie będzie dobre? :D sama nie jestem fanką prologów, ale jakoś musiałam ugryźć to opowiadanie, bo nie byłam w stanie ruszyć z miejsca. mam nadzieję, że pierwszy rozdział trochę bardziej zachęci :D
      No cóż, ja gorąco zapraszam do Torunia chociaż nie zostało im tam wiele czasu :D Ale za to nigdy nie piłam piwa piernikowego ;< W sumie to nawet za bardzo samych pierników nie jadłam XD
      A co do Marcela, to miała być Marcelina a nie Klara, ale uznałam, że już jedną Marcelle mam, więc drugą sobie odpuszczę :D
      dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Wydaje mi sie, ze dziewczyna juz wczesniej zdecydowala, ze koniec koncow poojedzie pracowac do Anglii i ze ten rok w Toruniu mial byc tlyko przejsciowa sytuacja. No ale poznala Marcela, ktory zmienil jej zycie. Nie rozstali sie najkwyraxniej z powodu klotni, ale z pwodu tego wyjazdu. a moze nie do konca sie rozstali? gdyby nie on, nie byloby problemu, ale ni byloby tez szczescia... Wlasciwie moglby pojechac z nia, prawda, ale wtedy pewnie nie byloby opowiadania ;) najbardziej obecnie jestem ciekawa, jaki bedzie glowny czasookres tego opowidania. a moze bedziesz prowadzic dwie rzeczywistosci rownolegle, jak na II blogu? tez byloby ciekawie. Torun bardzo lubie, choc bylam tam tylko raz, uwazam, ze to pieknie architektonicznie miasto i ma cudowna atmosfere. ale Londyn tez lubie, moje II ulubione duze miasto, zaraz po Paryzu;) kurcze, mam podobny dylemat co Klara, haha xD Zakonczenie prologu pozwala mi myslec, ze chyba jednak opiszesz dokladniej te impreze u Zoski, wiec moze jednak Torun... ale coz, poczekam, to zobacze xD zapraszam na zapiski-condawiramurs na nowosc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko wyjaśniłam w pierwszej notce, która skrywa się w linkach pod nazwą "początek" :) Rzeczywistość będzie jedna - Toruń, a okres trwania opowiadania wrzesie?ń 2014-lipiec 2015 :) a sam prolog jest jednocześnie fragmentem epilogu.
      Dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Z lekkim opóźnieniem, ale jestem. Ostatnio ciągle mam opóźnienia z komentowaniem rozdziałów.
    Ciekawy zabieg z takim epilogiem otwierającym historię. Sama też myślałam nad takim rozwiązaniem, ale wydaje mi się, ze ono jednak bardziej pasuje do tych, który mają skrupulatnie rozplanowane całe historie, a nie tylko ich ogólny zarys, jak w moim przypadku.
    Prolog może i krótki, ale obiecujący. Ciekawa jestem co zaserwujesz nam tym razem. Mimo wszystko, jestem przekonana, że nas nie zawiedziesz.
    Pozdrawiam gorąco,
    maxie

    OdpowiedzUsuń
  7. Klara i Marcel, jak ładnie <3
    Czyżby teraz czekała nas podróż w czasie i przebieżka po tym całym roku ich znajomości? Zapowiada się to naprawdę nieźle. Zwłaszcza, że po tym prologu wnioskuję, że ta ich relacja była może nie tyle prosta, co taka naturalna. W znaczeniu, że niespecjalnie było wiele podchodów, kombinacji, po prostu odnaleźli się gdzieś w tłumie i tak już ze sobą zostali…
    Ta końcówka i nawiązanie do Szekspira – cud, miód i orzeszki xd
    I w ogóle Toruń, super!
    Tak bardzo się cieszę na myśl o tym, że będę mogła czytać Twoją kolejną historię!
    Czekam niecierpliwie na pierwsze rozdziały.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie napisane. Podoba mi się pomysł "początku-końca". Zaintrygowałaś mnie, jestem ciekawa jakież to zdarzenia miały miejsce w ciągu tego roku, skoro życie Klary tak diametralnie się zmieniło. Zrobiło mi się ciepło na samą myśl o ulicy Pokątnej i chyba będę musiała odwiedzić Toruń, żeby wpaść na tę Starówkę.
    Cieszę się, że WRESZCIE jestem z czymś na bieżąco, bo z braku czasu niespecjalnie wychodzi mi nadrabianie opowiadań na blogach. Ale tutaj trafiłam w porę i na pewno zostaję.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nosz kurwa, napisałam komentarz i mi zniknął, bo cofnęło stronę. CO JEST
    A taki ładny był, taki amerykański.
    Dupsko jedne, wredne! :D To nadal do mojego laptopa, chociaż i w połowie do Ciebie! Znowu przepadłam, znowu czuję, że złamiesz mi serce. Bujaj się, bo jestem już zazdrosna Twoim fejmem! :D:D:D
    Żartuje, oczywiście. Jestem zachwycona i zawsze będę Cię wychwalać pod niebiosa. :D Twoje emocje spod tych słów mnie miażdżą i zamiast stąd spadać, to pcham się dalej. Masochizm, cóż zrobię?:D
    Klara, łał, piękne imię. :D I coś czuję, że nasza Klarcia też będzie...ciekawa. Podoba mi się ogólnie ten początek, wstęp. Jestem pod wrażeniem, jak to się rozwinie dalej. Bo w końcu skończy się tak... ; __ ; nie tak jakbym pewnie chciała. Zaserwujesz nam tutaj jakąś dawkę emocji i będę znowu siebie zbierać z podłogi (uff, dobrze, że ją umyłam to jest czysta, mogie leżeć). I tak czekam na Mikołaja, bo Matt. :D
    Podoba mi się, o. Tyle. Lecę do Marcelle. <3
    Pozdrówki <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Twój kunszt pisarski. To coś wspaniałego, jak przechodzisz od słowa do słowa tak płynnie, a zdania tworzą tak piękną paletę <3
    Jeej, zapowiada się na to, że Klara to taki niespokojny duch i jeszcze nie raz nas zaskoczy, ale lubię ją. Boję się tego, co wymyślisz, ale naiwnie wierzę, że będzie dobrze, choć nie powinnam przecież myśleć już o końcu, jak jest początek.
    Nigdy nie umiem napisać Ci fajnego komentarza, ale wiedz, że zawsze Cię czytam i rozpływam się nad każdym słowem w opowiadaniu <3

    Pozdrawiam i życzę dużo weny<3

    OdpowiedzUsuń